Konspekt LEKCJI Z JĘZYKA POLSKIEGO W KLASIE III
Temat: „Miasto półwariatów”. Obraz Petersburga w Zbrodni i karze” Fiodora Dostojewskiego.
[lekcja z wykorzystaniem zasobów internetu]
Cele ogólne:
1. Uczeń odkrywa związek pomiędzy kreacją przestrzeni a problematyką filozoficzną ,,Zbrodni i kary”.
2. Uczeń korzysta z internetu nie tylko jako ze źródła informacji, ale także jako medium pozwalającego publikować i kształtować opinie.
Cele operacyjne:
1. Na poziomie wiadomości uczeń:
a) poznaje lub utrwala znaczenie pojęć: ideologia, utopia, światopogląd, narracja polifoniczna; poznaje obraz miasta i jego mieszkańców przedstawiony w ,,Zbrodni i karze”;
b) rozumie: wpływ różnych światopoglądów na życie głównego bohatera, sens umiejscowienia wydarzeń w Petersburgu, związki między twórczością Dostojewskiego a aurą filozoficzną epoki (Czernyszewski, Mill) i wartościami chrześcijańskimi.
2. Na poziomie umiejętności uczeń powinien:
a) w sytuacjach typowych: czytać tekst ze zrozumieniem, umieć wskazać najważniejsze fragmenty tekstu potrzebne do realizowanego tematu, umieć praktycznie zastosować informacje zaczerpnięte z tekstu (nawiązuje, wnioskuje, cytuje) skorzystać ze słownika odszukując właściwe pojęcia, wskazać główne postacie , które miały związek z głównym bohaterem i wywarły na niego wpływ, posługiwać się wyszukiwarkami internetowymi w celu znalezienia potrzebnych informacji;
b) w sytuacjach problemowych: uzasadnić, dlaczego powieść Dostojewskiego ma charakter polifoniczny, zauważyć związek literatury XIX wieku z problemami człowieka XXI wieku.
Formy pracy: indywidualna, zespołowa, grupowa.
Pomoce dydaktyczne: ,,Słownik języka polskiego ”pod red. Mieczysława Szymczaka, komputery z dostępem do internetu, plansza z opiniami Witolda Gombrowicza i Jana Gondowicza, teksty ,,Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego.
Metody: praca ze słownikiem, konwersacja z klasą, praca z tekstem, praca z komputerem (nawigacja w internecie).
Przebieg lekcji:
· Przeczytanie motta z planszy:
,,...spór się rozrastał- nazwiska licznych doktrynerów, rozmaite teorie wyskakiwały jak z procy, pędziły do boju, nad głowami rozgorączkowanymi ścigały się światopoglądy”
Witold Gombrowicz ,,Ferdydurke”.
N: Dlaczego takie motto wybrałam na dzisiejszą lekcję? Czy jest ono właściwe?
Krótka dyskusja. Spodziewane efekty: uczniowie dochodzą do wniosku, że główny bohater styka się z różnymi światopoglądami, które go kształtują. Uczniowie (praca w grupach) krótko charakteryzują poglądy:
Ø LEBIEZIATNIKOWA (utopijny socjalizm zmieszany z ideami etycznymi Czernyszewskiego)
Ø ŁUŻYNA- studenta i oficera prawa(zwulgaryzowany, prymitywny utylitaryzm)
Ø SWIDRYGAJŁOWA(życie nieskrępowane zasadami moralnymi)
Ø MARMIEŁADOWA( zdeformowane wartości chrześcijańskie, etyka „męczeństwa”)
Ø SONI MARMIEŁADOWEJ (chrześcijańskie miłosierdzie, poświęcenie)
Praca ze słownikami: wyjaśnienie pojęć: doktryna, ideologia, światopogląd, polifonia.
Wpisanie pojęć do zeszytu.
· N: Czy to przypadek, że miejscem akcji jest Petersburg? Co wiecie o historii tego miasta? Wykorzystajcie zasoby internetu, aby odpowiedzieć na te pytania.
Uczniowie uruchamiają wyszukiwarkę http://www.google.pl/. Prawdopodobnie najpierw wpiszą do niej „Petersburg”. Wśród adresów odnajdą hasło Wielkiej Internetowej Encyklopedii Multimedialnej (ze zdjęciami):
Miasta i miejscowości, Rosja |
widok strony |
|
· Zabytki
Sankt Petersburg, Admiralicja (fot.)
Sankt Petersburg, Sankt-Pietierburg, Petersburg, 1914-1924 Piotrogród, Pietrograd, 1924-1991 Leningrad, miasto i wielki port w północnej Rosji, przy ujściu Newy, nad Zatoką Fińską. 4,1 mln mieszkańców (1997).
Założony 1703 przez Piotra I Wielkiego na Wyspie Zajęczej jako port morski. 1712-1918 stolica Rosji. Od XVIII w. ośrodek kultury i nauki. 1715 założono Akademię Morską, 1724 Akademię Nauk, 1773 Instytut Górniczy, 1819 uniwersytet. 1825 na placu Senackim w Sankt Petersburgu wybuchło powstanie dekabrystów. W 2. połowie XIX w. w mieście działali narodnicy.
Cerkiew św. Pawła i Piotra (fot.)
22 I 1905 miała miejsce krwawa niedziela, która zapoczątkowała rewolucję 1905-1907. W 1917 rozgrywały się w Sankt Petersburgu wydarzenia rewolucji lutowej i październikowej. 1918-1920 atakowany dwukrotnie przez białogwardzistów N.N. Judenicza.
Podczas II wojny światowej od września 1941 do stycznia 1944 trwała niemiecka blokada miasta, podczas której zmarło z głodu ok. 630 tys. mieszkańców.
Drugi (po Moskwie) ośrodek gospodarczy i kulturalno-naukowy. Przemysł maszynowy, stoczniowy, metalurgiczny, elektrotechniczny, elektroniczny, chemiczny, włókienniczy, drzewny, materiałów budowlanych, spożywczy. Węzeł kolejowy i drogowy. Wielki port morski i rzeczny połączony z Morzami: Białym, Azowskim, Kaspijskim i Czarnym. Międzynarodowy port lotniczy. 41 wyższych uczelni, 47 muzeów (m.in.: Ermitaż, Muzeum Rosyjskie), Teatr Opery i Baletu im. S.M. Kirowa, filharmonia.
Twierdza Petropawłowska (fot.)
Miasto zbudowane jako jednolity zespół urbanistyczny wg projektów najlepszych zachodnich i rosyjskich architektów (m.in.: K.I. Rossiego, W.W. Rastrellego, W.P. Stasowa, A.N. Woronichina).
Uczniowie powinni dojść do wniosku, że już ta „sucha”, encyklopedyczna informacja wskazuje na niezwykle burzliwą, „gorączkową” historię i zapewne także atmosferę miasta.
Nauczyciel podpowiada uczniom, aby wpisali do przeglądarek związek wyrazowy „Petersburg Dostojewskiego”. Przeglądarka „google” na pierwszej pozycji wymienia prywatną, ale bardzo ciekawą stronę NOKTURN – arteria literacka http://nokturn.to2.pl/dzielnica-3miasta.htm, na drugiej zaś równie ciekawy wywiad z dwoma rosyjskimi poetami urodzonymi w Petersburgu (http://www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/49/szwarc.html). Na lekcji nie starczy czasy, aby zająć się obydwoma tekstami, drugi zatem polecamy do przeczytania uczniom zainteresowanym tematem, skupiamy się zaś na tekście zaczerpniętym z pierwszej witryny:
Trzy miasta końca
Wojtek Klimczyk
Zrozumieć miasto... Opisać jej razem z jego południowym gwarem i martwą ciszą
tuż przed wschodem słońca. Wejść w niebezpieczny labirynt, który najpewniej
do nikąd nie prowadzi. Zagłębić się w zakamarkach, na które nikt nie zwrócił
wcześniej uwagi. Wydobyć z nich ukryte znaczenie, rozwiązanie zagadki. Przechadzać
się szerokimi ulicami, bulwarami ciągnącymi się wzdłuż brzegów rzeki, wąskimi
ulczkami starego miasta. Przystawać na słonecznych placach i skręcać w każdą
mdło oświetloną bramę. Czuć na sobie oddech spieszących się przechodniów, zapach
dobywający się z wykwintnych restauracji i tanich barów, krople stukającego
o wieże kościołów deszczu. Znaleźć klucz do tajemnicy i dotknąć bijącego gwałtownie
serca. Opisać miasto...
Każda chwila na jakimkolwiek rogu ulicy jest wyjątkowa. Już nigdy nie przystaną
na nim ci sami ludzie, w tych samych pozach, nie miną nas te same samochody
i nawet chmury nigdy nie będą już podobne. Miasto żyje gwałtownym życiem. W
każdej minucie staje się domem dla jakiegoś dramatu. Niepokoi, wciąga i niszczy.
Odurza nas swoim ogromem, staje nad nami w całym majestacie i przygląda nam
się bezlitośnie. Miasto - zapierające dech w piersiach, oszałamiające, piękne,
ale równocześnie okrutne, obce i zawsze w niewytłumaczalny sposób samotne. Nasze
miasto. Miasto, którego nie sposób w jego granicach ogarnąć, które nie ma granic,
które milczy, choć dudni tysiącami drżących głosów. Czy można je zrozumieć?
Pewnie nie, bo kto potrafi wzruszyć kamień i cegłę. Można jednak próbować wejść
w nie jak najgłębiej, pożeglować w nieznanym kierunku i zbadać jego delikatną
tkankę. Miasto jest wszakże od dawna nazywne organizmem i tak jak organizm rośnie,
choruje, płacze i powoli umiera. Można spróbować się z nim zmierzyć.
Wielu było tych, którzy próbowali. O kilku chciałbym opowiedzieć, bo myślę,
że na to zasłużyli. Pokazali nam, jak wiele naszych dążeń i uczuć jest kształtowanych
przez miasto właśnie. Jak wiele od niego zależy. Dali nam więcej niż jego opis
- ukazali nam jego duszę. Na zawsze zmienili miejsca, w których mieszkali tak,
że dla nas to są już ich miejsca. Jako pierwsi zrozumieli, że przed miastem
nie ma ucieczki, bo tkwi już w nas zbyt głęboko. Podróż po nim jest wszytkim,
co nam pozostało.
Miasto od dawna było obiektem zainteresowania literatury, tej małej i tej wielkiej.
Pisarzy, jak nas wszystkich, fascynował i wciąż fascynuje charakter miasta,
sposób w jaki wpływa on na jego mieszkańców. Stawali oni wielokrotnie przed
jego obliczem, próbowali je przeniknąć, zachować w słowach jego wygląd i panującą
w nim atmosferę. Usiłowali opowiedzieć o tym perwersyjnym napięciu, które towarzyszy
obcowaniu z miastem. Dzięki nim Paryż, Szanghaj, Nowy Jork pokazały twarz, której
być może już nigdy nie będzie można zobaczyć. Wiele jest książek, o których
mówi się, że to miasto jest ich głównym bohaterem - Ulisses Joyce`a i jego Dublin
czy Zwrotnik Raka Henry Millera i Paryż są tego znakomitym przykładem. Miasto
jest w tych książkach nie tylko scenerią, barwną dekoracją, ale jedną, być może
najważniejszą, z osób dramatu. To ono niejednokrotnie staje się siłą sprawczą
działań zagubionych w nim ludzi, sprawia, że kochają, cierpią, płaczą i umierają.
Zatłoczone bądź puste uliczki kryją w sobie wiele nigdzie nie opowiedzianych
historii. Ba, same są najciekawszą historią. Nic więc dziwnego, że wraz z gwałtownym
wzrostem urbanizacji to właśnie miasta stały się obiektem zainteresowania powieści.
Ale miasto pojawiło się w literaturze wcześniej. Już w okresie renesansu wzbudzało
zainteresowanie ludzi pióra. Znane są tak zwane laudationes, czyli opisy miast
tworzone przez wybitnych humanistów w celach przy okazji ich podróży. Choćby
Petrarca w swoich dziełach daje niejednokrotnie znakomite opisy miast, w których
przebywa. Także inni autorzy zaczynają dostrzegać istnienie fenomenu miasta,
które staje się nierozerwalnie związane z literaturą, z człowiekiem. Co bardziej
przenikliwi twórcy zdają sobie sprawę ze skali problemów, jaki ono rodzi. Miasta
skupiają w sobie niczym w soczewce zarówno blaski jak cienie naszej cywilizacji.
Nieustannie zmieniają się i będą się zmieniać. Rodzą owoce, które później konsumują,
ale które czasem także psują się, gdy jest ich zbyt dużo lub gdy przychodzi
zaraza. W niektórych dzielnicach jest ładnie, dobrze i niczego bać się nie trzeba,
ale w innych co dnia toczy się mordercza walka o przetrwanie. Rozwojowi cywilizacyjnemu
towarzyszy wiele zjawisk ciemnych. Postęp wiąże się z tym, co spychane na margines,
pomijane milczeniem, groźne. Szczególnie w mieście. Bo miasto to kontrasty i
to jest w nim chyba najbardziej fascynujące. Przytłacza, ale tak naprawdę nie
umiemy już poza nim żyć. Skazaliśmy się na miejskość. Innej drogi nie ma. Trzech
pisarzy znakomicie zdawało sobie z tego sprawę. Może warto przyjrzeć się ich
miastom.
Dostojewski i jego Petersburg (czyli o paradoksie)
Petersburg to paradoks. Kaprys
zbudowany przez Piotra Wielkiego nad brzegiem Bałtyku, w miejscu, które na metropolię
absolutnie się nie nadaje. Przy jego budowie pracowały setki tysięcy więźniów.
Miasto powstało dzięki ich nieludzkiej pracy. Car zmusił swoich dworskich dostojników
siłą, aby się do niego przenieśli. Pragnął stworzyć wielkie miasto, podobne
wielkim miastom zachodniej Europy. W tym celu sprowadził niemieckich, francuskich
architektów, którzy nadali mu okcydentalny wygląd. Jednak wygląd miasta to nie
wszystko, to jego dusza ma prawdziwe znaczenie. A Petersburg miał być miastem
rosyjskim, pomimo całego zewnętrznego blichtru europejskości. Paradoks Petersburga
jest więc paradoksem rosyjskości, paradoksem Piotra I, paradoksem Dostojewskiego
wreszcie. Metropolia przecinana szerokimi bulwarami, mozaika budynków i ogrodów,
otoczona zespołami pałacowo-parkowymi nie mogła współgrać z tym, co rosyjskie,
gwałtowne i nieokiełznane. Petersurg aspirujący do miana europejskiej stolicy
zaprzeczał w dziwny sposób temu specyficznie rosyjskiemu przekonaniu o wyjątkowości,
odrębności, które z całej duszy podzielał Fiodor Dostojewski. Piotr Wielki wznosząc
swoją stolicę miał oczywiście na względzie zaznaczenie prestiżu swojej władzy,
ukazanie potęgi caratu. Posłużył się jednak wzorcami zachodnioeuropejskimi,
co postawiło tę manifestację pod nieustannym znakiem zapytania. Położony na
północy, u ujścia zimnej Newy, Petersburg stał się miastem potężnym, fascynującym,
ale miastem obcym, które nigdy nie otula ciepłym płaszczem. Rozdarcie, które
legło u jego podstaw, wciąż pewnie w nim tkwi, a na pewno jest wyraźne u największego
rosyjskiego pisarza.
Petersburg wraz z całą jego niesamowitością pojawia się na kartach powieści
autora Biesów w sposób dyskretny. Ciągle jednak odczuwa się jego obecność.
Na ulicy skwar był okropny, a przy tym zaduch, ścisk, co krok wapno, rusztowania,
cegły, kurz i ten szczególny letni smród, tak dobrze znany każdemu petersburżaninowi,
którego nie stać na letnisko [...] Bliskość placu Siennego, obfitość lokali
wiadomego autoramentu, ludność przeważnie rękodzielnicza i rzemieślnicza, stłoczona
w tych śródmiejskich petersburskich ulicach i zaułkach - niekiedy urozmaicały
ogólną panoramę takimi typami, że naprawdę trudno się było zdziwić na widok
takiej czy owakiej figury. Ale w duszy młodzieńca nagromadziło się tyle zaciekłej
pogardy...(Zbrodnia i kara)
Miasto jest zbiorowiskiem najrozmaitszych postaci, jest biciem ich serc i brzmieniem
ich głosów. Dostojewski nie szuka miasta w budynkach. Co więcej, on wie, że
tam go znaleźć nie sposób, przynajmniej nie tylko tam. Petersburg jest domem
cierpienia jego bohaterów, jest tłem ich niespokojnych żywotów. Petersburg patrzy,
ocenia i selekcjonuje, ale Petersburg jest w człowieku. Może być suchy jak pieprz,
a może tonąć w strugach deszcz. Może porażać spiekotą lipcowego południa albo
mrozem styczniowego śniegu. Za każdym razem jest nierozerwalnie związany z każdą
zanurzoną w nim jednostką. Dla Dostojewskiego nie ma miasta bez człowieka i
człowieka bez miasta.
W Zbrodni i karze co raz pojawiają się te same miejsca - plac Sienny, prospekt
Newski, Pałac Zimowy, ulica Litiejna. Nie są to jednak miejsca, które byłyby
odmalowane subtelnymi, wycieniowanymi kolorami. Są raczej przywołane bez większego
komentarza, jako gwarancja autentyczności, pieczęć prawdziwości. Choćby Newa...
Rzeka płynie wciąż nieubłaganie przez Petersburg. Ona tam jest, choć tak niewiele
o niej wiadomo. Widzimy, jak Raskolnikow niespokojnie przechadza się wzdłuż
jej brzegów. Słyszymy szum wody, choć Dostojewski o tym nie pisze. Nie musi.
Kopuła cerkwi skrzy się w słońcu dumnie wznosząc się nad miastem i patrzy na
nie z góry, po rozległych bulwarach hula wiatr, a wąskie uliczki pełne są kurzu
i wapna. Petersburg wciąż się zmienia, pozostając jednak tym samym, tragicznym
miastem. Dostojewski ma tego świadomość. Miasto nie daje mu spokoju. Rodzi się
pytanie: dlaczego mieści ono tak wiele zła, tak wiele krzywdy? Czy tak zapisano
w jego boskim statucie? W powieściach Dostojewskiego nie ma radości, szczęścia.
Nie ma też zbyt wiele nadziei. Myślę, że ma to olbrzymi związek z charakterem
miasta, w którym pisarz żył i które pokochał. Dostojewski pozwalał swoim postaciom
po nim spacerować, odwiedzać zatłoczone, czynszowe kamienice, szynki, gdzie
tylko pieróg, śledzie i wódka, targowiska, na których kupić można co najwyżej
koronki. Nie ma tak naprawdę dokąd pójść i nie ma dokąd uciekać. Zamknięta w
Petersburgu rosyjska dusza dostaje kolejne znamię, coraz mocniej wikła się w
paradoksach. Z jednej strony przepych Zachodu, z drugiej umiłowanie swobody.
Z jednej strony demokracja, z drugiej car i lud rosyjski. Paradoksy, na których
ufundowane jest to miasto, kraj cały. Paradoksy, które wstrząsają Dostojewskim
i nie dają mu spokojnie zasnąć. I wznoszący się nad wszystkim Bóg cerkwi prawosławnej,
który nie może być katolicki, który musi być ze Wschodu. Tylko czy Europy?
Paradoksy rosyjskiego pisarza z zeszłego wieku - nasze paradoksy. Prowokowane
pytanie o miejsce na mapie, o znaczenie, o rolę, którą trzeba odegrać. Miejsce,
które wybieramy lub na które jesteśmy skazani, określa już na samym początku
nasze szanse. W końcu przez całe życie poruszamy się w granicach - religii,
miłości, miasta.. U Dostojewskiego Petersburg ogniskuje w sobie problemy ogólnorosyjskie,
ogólnoludzkie. Jest ponad i w samym środku biegu wydarzeń. Jak pisał Stanisława
Mackiewicz Cat:
Po olbrzymim, rozległym, rozrzuconym i równocześnie ciasnym od tłumów Petersburgu
biegają anonimowi, tak jest, całkowicie anonimowi, nieznani, w tym tłumie do
nieodszukania schowani bohaterzy Dostojewskiego. [...] To Petersburg- petersburskie
wielkie perspektywy, prostolinijne ulice, zaułki, uliczki, kanały, wody, parki.
Oto nawet znajome ulice, cerkwie, sobory. Oto charakterystyczne dla Petersburga
zatęchłe klatki schodowe, smrodliwe zakątki, oto głębokie, studzienne podwórza.
Oto ciemne światła w sklepikach, oto mgły i deszcze, błoto i śnieg. [...] Ale
ten Petersburg ze "Zbrodni i kary" jest i także nie jest Petersburgiem.
Bo to nie tylko Petersburg, to jeszcze uniwersalistyczna wizja wielkomiejskości
w ogóle, to wizja jakiegoś miasta jeszcze większego, niż nim był ten olbrzymi
zresztą Petersburg z czasów Dostojewskiego, miasta, w którym człowiek jest jeszcze
bardziej czymś anonimowym, zdrobniałym, skrytym zagubionym. [...] Jest to zjawa
wielkiego miasta w ogóle. (Dostojewski)
Myślę, że te słowa tłumaczą magiczną siłę Petersburga, którą zawdzięcza on,
i tego ukryć się nie da, w znacznej mierze Dostojewskiemu. Nawet dzisiaj, gdy
to miasto nie jest już równie ważne jak choćby sto lat temu, wciąż fascynuje
i zastanawia. Wielki pisarz pewnie na stałe umieścił je w worku frapujących
zagadek naszej cywilizacji. Dzięki niemu o Petersburgu będziemy pamiętać, choć
pewnie tak jak on nigdy go nie zrozumiemy. Zamknięci każdy w swoim mieście,
choć nieustannie przenoszący się z miejsca na miejsce, jesteśmy wszak podobni
Raskolnikowowi. Przechadzamy się brzegiem naszej Newy, nie zwracając jednak
na nią większej uwagi. A przecież i nasza rzeka płynie wciąż w kierunku morza,
nadając rytm naszym myślom. W Petersburgu, Krakowie, czy jakimkolwiek innym
mieście nad Rzeką.
Artykuł zawiera jeszcze dwie części, które pomijamy jako nie związane z tematem, ale sygnalizujemy, ze warto je przeczytać: „Celine i jego Paryż (czyli o rozczarowaniu)” oraz „Chandler i jego Los Angeles (czyli o pustce)”.
· N: Wymieńcie w punktach tezy stawiane przez Wojciecha Klimczyka, sformułujcie wnioski.
Wniosek (spodziewany): Dla Dostojewskiego Petersburg był swoistym modelem groźnej cywilizacji, ku której zmierza ludzkość. Nazwał go ,,najbardziej teoretycznym, wymyślonym miastem świata”. Atmosfera tej, wówczas półmilionowej metropolii, brak zakorzenienia w tradycji sprzyjały rozrostowi utopijnych, często zbrodniczych idei i doktryn. Wewnętrzne rozterki bohaterów są lustrem, w którym przegląda się rozdwojona dusza miasta.
· Charakterystyka atmosfery miasta i życia jego mieszkańców (praca w grupach)
Przeczytanie opinii Jana Gondowicza z planszy:
„Petersburg Raskolnikowa to wielopiętrowe czynszówki o wąskich oknach i zaśmieconych schodach, ulice pokryte błotem i końskim łajnem, powietrze przesycone wilgocią, wyziewami dołów kloacznych, prania, węgla, ryb, mokrych skór, frytury i niemytych ludzi, krążących niestrudzenie wąskimi ulicami. [...] Ów Petersburg przypomina piekielny Londyn Dickensa i niektóre rozdziały Nędzników Wiktora Hugo”.
Uczniowie wybierają cytaty, charakteryzujące mieszkańców miasta oraz warunki, w jakich żyją:
- przedstawiciele zdeklasowanej szlachty
- wielu cudzoziemców np. Niemki
- urzędnicy o nieokreślonej przeszłości
- zdegradowani
- usiłujący awansować do ,,wyższych sfer”
- chłopi szukający w mieście środków do życia
- bezwzględni karierowicze
- utopijni socjaliści
Jakie są ich cechy wspólne? Uczeń wyciąga wnioski konsultując się z grupą.
WNIOSKI: Są to ludzie wykorzenieni, samotni, pozbawieni oparcia, jakie daje rodzina i tradycja. Życie traktują jak brutalną walkę o byt. Niewiele tu postaci szlachetnych. Miasto ich zniewala, więzi, gubią się w jego labiryncie. Petersburg ich osacza i „wysysa” z nich człowieczeństwo. Podobnie rzecz się ma z Raskolnikowem, o którym będzie mowa na następnej lekcji.
N: Czy dostrzegacie związki między literaturą XIX wieku a współczesnością?
Co może być współczesną przestrzenią zniewolenia?
DYSKUSJA
Praca domowa: Przygotuj ustną charakterystykę Raskolnikowa zatytułowaną „Rodion Raskolnikow – podróż do kresu nocy”.